Warszawskie historie.


Siema, siema. Pomijam urywający dupsko wstęp bo chcę się tylko szybciutko spuścić nad tym jak Warszawa i jej mieszkańcy potrafią zaskoczyć. Już napisałem raz taki wpis (ten link ściąga wirusa) i powiem Wam, że przyjemnie mi się opisuje różne dziwne odchylenia od normy, więc będę nakurwiał tego więcej. Jadziem.

Streszczę Wam króciutko dwie sytuacje, których byłem ostatnio świadkiem i z różnych powodów wyjebały mnie z kapci. Pierwsza dotyczy mojej dziewczyny, koleżanki z pracy i mnie. Możecie pomyśleć, że pewnie chodzi o trójkąt, ale... Tak, macie rację, chodzi o trójkąt. A może nie? A może tak? A może chuj Wam w dupę? Mniejsza o to, co myślicie, no one cares. Wchodziliśmy do siłowni wcześniej wspomnianym składem, gdzie w połowie drogi na schodach zawołał nas pewien młodzieniaszek. Podbiegł do nas i zapytał jak gdyby nigdy nic, czy któraś z tych dziewczyn jest moją dziewczyną. Odpowiedziałem, że tak, któraś z nich to moja dziewczyna i włożyłem jej szybko rękę w cyce, żeby zaznaczyć swój teren. Następnie oznajmił, że szedł za nami i je obserwował, a potem pomyślał sobie: "NO SPOKO", i postanowił podbić. Między wierszami można było wyczytać, że gapił się na ich jędrne dupska, co mnie akurat nie dziwi. Swoją drogą "NO SPOKO" to chujowy tekst na podryw, do not try this at home. Powiedział, że fajnie by było, gdyby mógł dostać jakiś numer. Skisłem w tym momencie na jakieś dwie i pół sekundy, bo wiedziałem jak bardzo zawiedzie się ten rycerz w lśniącej koszuli w kratę. Moja luba odrzekła, że na numer od niej nie ma co liczyć z wiadomych powodów. Nie żeby zaraz chodziło o mnie, po prostu ona nie umie obsługiwać telefonu. Nasz fikuśny adorator spróbował do mnie przyśmieszkować i zagaił: NIE MARTW SIĘ, NIE BĘDĘ PRZECIEŻ PODRYWAŁ TWOJEJ DZIEWCZYNY JAK TUTAJ JESTEŚ. Logicznie rzecz biorąc zabrzmiało to tak, jakby miał zamiar to zrobić gdy tylko sobie pójdę, więc naturalnie od razu mu wyjebałem... argumentem... że ubrał to w złe słowa. Nie chcieliśmy dalej przeciągać tej sytuacji głównie dlatego, że chłopaczek wyglądał na takiego, który nie tylko ma problemy z dziewczynami ale i z całym światem. Rozmawiając z nami trząsł się jak wibrator w pralce, a pot spływał mu z czoła hektolitrami. W powietrzu dało się wyczuć obawy przed odrzuceniem, które nieuchronnie zbliżało się coraz większymi krokami. Po raz ostatni spróbował swoich sił zagadując do mojej koleżanki: A TY MASZ CHŁOPAKA? Oczywistą odpowiedzią w tej sytuacji, nawet gdyby to była nieprawda, było: TAK, MAM. I wtedy nasz Casanova powiedział coś, co mnie zamurowało: A CHCIAŁABYŚ MIEĆ MĘŻCZYZNĘ? Z nieba zstąpiło soczyste IKS DE. No kurwa, tak się nie mówi. Te teksty istnieją tylko w internetowych, podstawianych podrywach i w dodatku nawet tam nie działają. Prawie wyjebałem fikoła ze śmiechu. Sam sobie biedaczek zgotował taki los. Jedno natomiast chcąc czy nie chcąc muszę mu przyznać. Pomimo spodni 3/4, białych skarpet, dziewiczego wąsa a'la Freddie Mercury DEMO version i ultraszybkiego mrugania powiekami znalazłszy się w bardzo stresującej sytuacji nie wymiękł do samego końca. To miasto jest wylęgarnią niepozornych, aczkolwiek zaskakujących robali. Jestem przekonany, że gdy wybuchnie wojna to właśnie jego zobaczymy pierwszego na linii obrony w zbroi z pudrowych cukierków, dzierżącego w dłoni wielki, dmuchany topór.

Druga sytuacja dotyczy imprezowania nad Wisłą. Jak może słyszeliście od dawna toczył się zawzięty bój o to czy na Warszawskich bulwarach można pić alkohol czy też nie. Otóż okazuje się, że można. W weekendy nigdy nie ma tam słabej frekwencji. Prawdopodobnie dlatego, że jest to centrum Warszawy. Ze względu na dużo miejsca i wiele okolicznych pubów/ barów/ klubów zjeżdżają się ludzie ze wszystkich dzielnic, aby wspólnie popiwkować. No i bardzo ważne jest też to, że jebie rybami. Generalnie przyjęło się, że jak na melanż, to tam. Wszystko pięknie, ładnie, ale... Niestety ze względu na to, że teraz picie w tym miejscu jest już legalne, to osoby, które wcześniej ten zakaz odstraszał bo np. bały się mandatu teraz przybywają tłumnie. Na dodatek jest ciepło, więc nikomu nie chce się wieczorem siedzieć w domu. Napisałem "niestety", ponieważ ilość imprezowych świrusów zwiększyła się milionkrotnie, a co za tym idzie zmniejszyła się ilość wolnego miejsca. Kurwa, logiczne, nie? No. Byłem tam w piątkowy wieczór i przyznam, że naprawdę ciężko było znaleźć kawałek nie oblanego alkoholem siedziska. Tym bardziej ciężko załapać się na miejscówkę nie otoczoną ze wszystkich stron nagrzanymi testosteroniarzami, najebanymi laskami wyjącymi do księżyca, że za malinową Soplicę zrobią fellatio czy pierwszoroczniakami słuchającymi na swoich jabłkach 6s plus Sławomira i śpiewających "miuoooś, miiioooś zkpaneeem, oblewamy się szampaneeem" etc. Nie zmienia to jednak faktu, że nadaje to mocno imprezowy klimat temu miejscu, a że jesteśmy stworzeniami, które lubią się socjalizować i poznawać innych to nie odstrasza, a wręcz zachęca do tego, żeby przybywać całymi stadami. Jednak teraz chcę pić do czego innego. Po pierwsze do tego, że ten wpis miał być dużo krótszy i już kurwa nie chce mi się tego pisać, eta, eta, eta siao, kakao, kakao. Po drugie chciałbym się oficjalnie przypierdolić do tego jak wygląda dbanie o porządek w tym miejscu. Kiedyś był tam naprawdę kurewski syf, prawie jak u mnie w chacie. Było prowadzonych wiele kampanii, aby zaangażować imprezowiczów w dbanie o porządek i nieśmiecenie. Moim zdaniem kampanie się udały, ludzie mniej śmiecą... Albo inaczej, starają się, ale nie do końca mają możliwości.


Tak wyglądają wszystkie śmietniki w okolicy bulwarów, czyli niewiele się zmieniło mimo ogromnych chęci. Imprezowicze tworzą swojego rodzaju pomniki, jebane GROBY NIEZNANEGO ŻULA. Jakim trzeba być niedorozwiniętym śledziem, żeby nie wpaść na to, że konsekwencją wydania pozwolenia na spożywanie alkoholu w tym miejscu będzie zwiększenie się frekwencji osób pijących i tym samym produkowanych przez nich odpadów? Wystarczy wzdłuż bulwarów postawić trzy czy cztery duże kontenery z zamontowanymi generatorami czarnych dziur, które ni chuja się nie przepełnią albo zaproponować współpracę Galactusowi - pożeraczowi światów. Wymagając od imprezowiczów dbania o środowisko władze miasta zrzucają z siebie całą odpowiedzialność, a przecież rozwiązań tego problemu jest tak wiele.

Więc tak, to miasto jest dziwne. Rządzą nim dziwni ludzie. Dziwni ludzie w nim mieszkają. Na szczęście ja jestem wspaniały, piękny, młody, inteligentny i bez żadnych wad. Żadnych. Nara.

s.c.

Komentarze

  1. Przyznam szczerze, że przeczytałam wpis od deski do deski :) Takie poczucie humoru jest często bardzo dobre - pozwala na odrobinę odechnnięcia od tego poważnego świata :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialny wpis, bardzo rzadko spotyka się takiego rodzaju aktywność wśród blogerów. I jeszcze to Twoje poczucie humoru, zgadzam się z koleżanką powyżej, ciężko było się od tego oderwać.
    Dodaję bloga do obserwowanych, liczę na rewanż.

    http://recenzentka-doskonala.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Niesamowite, że zastosowałeś taki język w tekście. Bardzo podoba mi się Twoja niezależność od poważnych i oficjalnych form. Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Przestałam liczyć ike razy doprowadzileś mnie do śmiechu tym wpisem! 😂 Piszesz lekko, błyskotliwie i masz świetne przemyślenia. Studiując w Warszawie wiem coś na temat "osobowości miasta słoików" 😂. Można spotkać na serio różne przypadki. 😂 Jeszcze tu wrócę!


    https://nielivka.wixsite.com/blog/

    OdpowiedzUsuń
  5. Piękna Warszawa, dawno nie byłam i chętnie bym ja znów odwiedziła ❤️

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny wpis taki z humorem :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Haha....dobry wpis! ;) Czytałam z bananem na twarzy ;p

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny wpis! Uwielbiam twoje poczucie humoru. Oby więcej takich

    OdpowiedzUsuń
  9. Wpis z dużym humorem i dystansem. Przeczytany z dużym bananem na twarzy :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Rewelacyjny wpis!
    Pozdrawiam Eva

    OdpowiedzUsuń
  11. haha, pomijam urywający dupsko wstęp <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetny tekst! A co do świecenia, no to władze zawsze mają to w dupie i poderzewam, że przez długi czas jeszcze nic z tym nie zrobią

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Drodzy czytelnicy! Zgodnie z nowymi przepisami dotyczącymi ochrony danych osobowych pisząc komentarz do któregokolwiek z moich wpisów wyrażacie zgodę na ich przetwarzanie.
Pozdrawiam ciepluteńko!